piątek, marzec 29, 2024

Czy to TEN kawałek drewna?

Przemysław Kucharczak
Według starożytnej legendy, 14 września 1678 lat temu grupa robotników znalazła koło Golgoty relikwie Krzyża Świętego. Zgodnie z tą legendą doszło do tego w roku 326. Robotnicy szukali relikwii na polecenie świętej cesarzowej Heleny, która właśnie odwiedziła Jerozolimę.
Wreszcie obok Golgoty pracownicy znaleźli cysternę, która była zasypana najróżniejszymi śmieciami. Spod grubej warstwy śmieci wydobyli... potrzaskane kawałki drewnianych krzyży.
Wyglądało na to, że Rzymianie wrzucali do tej starej cysterny zużyte krzyże. A właściwie tylko części krzyży: poziome belki, które skazańcy na własnych grzbietach wnosili na Golgotę. Pionowa belka krzyża, czyli wysoki i masywny pal, była na Golgocie na stałe.
Niestety, znalazcy nie mieli żadnej pewności, że któryś z kawałków drewna to właśnie krzyż Pana Jezusa. Rzymscy żołnierze ukrzyżowali przecież w tym miejscu wielu ludzi. To było miejsce straceń zapewne nawet i 40 lat po śmierci Jezusa.
Nad znalezionymi fragmentami drewna zebrali się ludzie, przyszedł nawet biskup Jerozolimy. Zgromadzeni przestali mieć wątpliwości, czy to rzeczywiście TEN krzyż, kiedy nastąpił cud. Krzyży zaczęła bowiem dotykać ciężko chora kobieta. Kiedy dotknęła kolejnego z nich, natychmiast doznała uzdrowienia.
Tak przynajmniej twierdzą pisarze, którzy opisali tę historię. Niejaki Hermiasz Sozomen zapisał ją jednak dopiero sto lat później.

Czy znalazła je Helena?
Czy odnalezienie relikwii rzeczywiście tak wyglądało? Historycy Kościoła mają wątpliwości. I, jak to historycy, szukają w opowieści Hermiasza Sozomena słabych punktów.
Najważniejszy słaby punkt to milczenie na temat relikwii słynnego ojca Kościoła, Euzebiusza z Cezarei. Euzebiusz żył właśnie w czasach cesarzowej Heleny. W dodatku miał doskonałe zdanie o cesarzowej i o jej synu, cesarzu Konstantynie. Nigdy nie marnował okazji, żeby ich pochwalić. Szczegółowo opisał na przykład, jak Konstantyn kazał zburzyć pogańską świątynię Jowisza i Wenus, którą Rzymianie zbudowali w II wieku dokładnie w miejscu Golgoty i Świętego Grobu. Opisał, jak z woli cesarza zaczęła powstawać w tym samym miejscu wspaniała, chrześcijańska bazylika. - Jednak o odnalezieniu krzyża Euzebiusz w ogóle nie wspomniał. A to znaczy, że o takim fakcie wcale nie wiedział - mówi ojciec Henryk Pietras, krakowski jezuita i historyk Kościoła. Sądzi on, że odnalezienie relikwii zostało cesarzowej Helenie po stu latach niesłusznie przypisane.

Relikwii przybywa
Niezależnie od tego, kto i kiedy znalazł te relikwie, ludzie zaczęli się przy nich modlić. Znaleziony fragment krzyża został podzielony na kilka części. Największą z nich przechowywali cesarze bizantyjscy.
Takie relikwie chciały jednak mieć u siebie coraz to nowe europejskie miasta. Zaczęło się więc ”rozmnażanie” relikwii. Jak? Na przykład przez potarcie zwyczajnego kawałka drewna o drewno relikwii. Zdarzali się też fałszerze, którzy chcieli na relikwiach zarobić.
Według legendy razem z relikwiami krzyża chrześcijanie znaleźli też trzy gwoździe, którymi przybito Jezusa do krzyża. Takich gwoździ jest jednak dzisiaj w różnych kościołach świata... aż 33.
Ludzie w średniowieczu nie byli od nas ani odrobinę głupsi, więc też czasem mieli wątpliwości co do autentyczności niektórych relikwii. Domagali się wtedy od Pana Boga... cudu. Cudu, który by tę autentyczność potwierdził. Jeśli po modlitwie przy relikwii np. niewidomy odzyskiwał wzrok, czy sparaliżowany władzę w nogach, ludzie uznawali taką relikwię za prawdziwą. Zwykle jednak przy tym zapominali, że Pan Bóg nie dokonuje cudów ze względu na jakiś martwy przedmiot, ale ze względu na ludzką wiarę. - Cuda nie muszą więc wcale świadczyć o prawdziwości relikwii - podkreśla ojciec Henryk Pietras.

Relikwie znikają z Lublina
Już w średniowieczu niektórzy duchowni mówili, że z nieautentycznych relikwii Krzyża Świętego mógłby powstać mały las. - To ogromna przesada. Ze wszystkich relikwii, nawet włącznie z tymi sfałszowanymi, nie powstałby nawet jeden krzyż. Znaleziony w starożytności fragment krzyża też był niewielki - twierdzi ksiądz Henryk Błaszczyk z zakonu maltańskiego, kustosz relikwii Krzyża Świętego w sanktuarium w Klebarku Wielkim koło Olsztyna.
Ksiądz Błaszczyk opiekuje się relikwiami Krzyża Świętego, które przed dwoma laty przekazał Polsce Jan Paweł II. To dwie drzazgi, które ceremoniarz Ojca Świętego, biskup Pierro Marini, uszczknął z relikwii przechowywanych w Zakrystii Papieskiej.
Są to relikwie, którymi papieże opiekują się od starożytności, od czasów ich znalezienia. Taki sam starożytny rodowód mają z całą pewnością tylko relikwie krzyża w trzech miejscach na świecie: w katedrach w Brukseli i Paryżu oraz w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Pochodzenia innych relikwii Krzyża Świętego, rozsianych po całym świecie, nie sposób ustalić.
Do 1991 roku relikwie, o takim samym jak watykańskie starożytnym rodowodzie, znajdowały się w Lublinie. Przez lata były wystawione w bocznej kaplicy tamtejszego kościoła dominikanów. W starym, być może nawet starożytnym relikwiarzu, tkwił duży kawałek relikwii.
- Były to relikwie, które w 988 roku bizantyjska księżniczka Anna przywiozła do Kijowa. Anna przyjechała z Konstantynopola na swój ślub z księciem ruskim Włodzimierzem Wielkim - mówi ksiądz Błaszczyk. Do Polski, do Lublina, relikwia trafiła prawdopodobnie na początku XV wieku, kiedy Ruś należała do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Historycy podejrzewają, że Polacy wywieźli wtedy relikwię z Kijowa z powodów politycznych: żeby uprzedzić prawosławnego patriarchę, który chciał zabrać ją do Moskwy.
Niestety, przed trzynastu laty lubelski kościół dominikanów został obrabowany. Relikwie zniknęły. Jeśli kradzież zlecił jakiś szalony kolekcjoner, relikwie mogą teraz gdzieś w świecie być. Gorzej, jeśli złodzieje chcieli tylko zdobyć i przetopić relikwiarz. Zresztą wcale by się przy tym nie obłowili, bo relikwiarz nie był złoty, a tylko pozłacany.

To byłoby nic nie warte
Czy Pan Jezus skonał rzeczywiście na tym krzyżu, który został znaleziony w starożytności?
Ksiądz Jan Kracik z Krakowa, historyk Kościoła i autor książki ”Relikwie”, uważa, że trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć. - Dysponujemy na ten temat tylko starożytnymi przekazami. Więc dzisiaj nie ma możliwości udowodnienia, czy to z całą pewnością TEN kawałek drewna. Już do tego nie dojdziemy. Ale powiem panu, że to wcale nie jest takie ważne - mówi. - My przecież i tak nie czcimy tego drewna z relikwii. Bo to byłby kult jakiegoś talizmanu, to byłoby nic nie warte. A my przecież czcimy to, co się na tym drewnie dokonało! Czcimy Pana Jezusa, a nie Jego krzyż - dodaje ksiądz Kracik.
Choć ksiądz Kracik nie wie, czy te relikwie są autentyczne, to ma jak najlepsze zdanie o modlitwie przed relikwiami Krzyża Świętego. - Człowiek jest tak skonstruowany, że ten kawałek drewna pomaga nam się skupić - mówi. - W sprawie niektórych relikwii można stwierdzić, że są nieautentyczne. Na przykład wiadomo z całą pewnością, że grób świętego Jakuba w hiszpańskiej Composteli jest nieautentyczny. Ale te kości w grobie nie są takie ważne. Naprawdę ważne i fantastyczne jest, że tysiące ludzi przeżywa w Composteli obecność Apostoła - dodaje.
Według księdza Kracika ważne są ludzkie intencje. - Żołnierzom poległym i zaginionym w II wojnie światowej rodziny też budują symboliczne groby. Te groby są przecież puste. Ale przypominają o zmarłym i gromadzą bliskich, którzy tam się modlą - mówi. Ksiądz Kracik dodaje, że z modlitwą w sanktuariach Krzyża Świętego jest podobnie.

Prawdziwy ołtarz

”Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ga 6,14) - oświadczył św. Paweł Apostoł. Czy można się chlubić ze znaku hańby, zgorszenia, głupstwa, za jaki w jego czasach był uważany krzyż?
Słowa Apostoła Narodów dowodzą, że chociaż początkowo nie używano znaku krzyża, to od początku w Kościele krzyż zajmował miejsce szczególne. Pójście za Chrystusem jest równoznaczne z przyjęciem i niesieniem krzyża (por. Mt 10,38). Krzyż i cierpienie z nim nieodłącznie związane są skutkiem posłuszeństwa, jakie Boży Syn okazywał Ojcu. Bez krzyża nie ma zmartwychwstania. On jest pomostem na drodze paschy - przejścia od śmierci do życia.
Przede wszystkim krzyż jest dla chrześcijan ołtarzem, na którym Syn Boży dokonał zbawienia świata. Tak właśnie nazwał go św. Leon Wielki w V wieku: ”Krzyż Chrystusowy dzierży tajemnicę prawdziwego, z dawna przepowiedzianego ołtarza. Na nim jako obiata miała być złożona w ofierze ludzka natura Pana...”.
Krzyż nie jest tylko znakiem cierpienia i śmierci. Jest znakiem tryumfu, przejawem chwały Bożej. Jest wywyższeniem. Według św. Augustyna drzewo krzyża ”stało się równocześnie katedrą, z której Chrystus naucza”. A Wiktor Hugo powiedział, że krzyż jest ”pierwszym drzewem wolności”.
Krzyż od śmierci Jezusa stał się symbolem najwyższej miłości i ofiary. Dlatego Kościół umieszcza go na szczytach swych świątyń, w domach, instytucjach, przy drogach i na rozdrożach. Katolicy noszą go nie jako ozdobę, ale jako wyznanie wiary. Znakiem krzyża zaczynają i kończą modlitwę. Znak krzyża jest gestem błogosławieństwa.
W sposób szczególny cześć krzyżowi jest oddawana w Wielki Piątek. ”Oto drzewo krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata” - śpiewa kapłan, ukazując je wiernym. A oni odpowiadają ”Pójdźmy z pokłonem”. Jest też w roku liturgicznym osobne święto - Podwyższenie Krzyża Świętego. Powstało w związku z poświęceniem Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie w 335 roku. Co roku uroczyście obchodzono rocznicę tego wydarzenia. W czasie obchodów miała miejsce również adoracja relikwii krzyża.
Stopniowo święto rozszerzało się na cały Kościół. Przez długi czas były nawet dwa święta: Znalezienia Krzyża (3 maja) i Podwyższenia Krzyża (14 września). Połączono je w roku 1960.

Kopia Całunu Turyńskiego i relikwie Krzyża Świętego w naszym kościele